Otwarta bankowość, zwinna konkurencja i potrzeba kreowania nowych usług to nowe wyzwania, z którymi mierzyli się uczestnicy Fintech Connect 2019 w Londynie. Czy banki będą potrafiły wykorzystać szansę, jaką daje im niezagospodarowany dotychczas obszar rozliczeń B2B? I czy zmonetyzują zasoby, którymi dysponują?

W tradycyjnej bankowości zapanował, jeśli nie strach, to przynajmniej mocny niepokój. Stabilne, bezpieczne, ale przytłoczone własnym ciężarem i wymaganiami regulacyjnymi banki nie są w stanie dotrzymać kroku zwinnym fintechom i muszą ustąpić im pola. Który bank byłby w stanie trzykrotnie w ciągu ostatnich 5 lat przepisać od podstaw całą swoją platformę przetwarzania płatności – jak AliPayments, osiągając 1 mln transakcji na sekundę? A może, zamiast ścigać się z fintechami, banki powinny zrobić coś innego?

2 trendy w bankowości

Na tegorocznej konferencji Fintech Connect London (3-4 grudnia br.)  zaobserwowałem dwa główne kierunki rozwoju bankowości. Pierwszy z nich to płatności B2B, drugi – aktywizacja gromadzonych danych, tak aby mogły zacząć pracować na rzecz banku. Banki w Wielkiej Brytanii uważają się za najbardziej zaawansowane w Europie, jednak wciąż tylko ślizgają się po powierzchni w dziedzinie data science czy płatności B2B. I choć duże podmioty tworzą działy innowacji, współpracy z fintechami, wcale nie jest powiedziane, że będące na fali start-upy finansowe zechcą w ogóle z nimi współpracować.

Chociaż płatności B2C są już w dużej mierze dostępne w czasie rzeczywistym, niezależnie od lokalizacji odbiorcy, i mają całkiem rozsądne marże, rozliczenia między firmami czy instytucjami to ciągle długotrwały proces. To tu moim zdaniem jest nowa linia frontu współpracy, a jednocześnie rywalizacji między bankami a fintechami: kto pierwszy, i kto lepiej to zrobi. Na pewno będziemy obserwować rozwój sytuacji, ponieważ jako software house specjalizujący się w rozwiązaniach dla bankowości, znamy się na płatnościach i możemy ich wesprzeć, czy to pomysłami, czy doświadczeniem dziedzinowym.

100-osobowy zespół Data Science

Z Londynu przywiozłem również ciekawą inspirację związaną z możliwościami, jakie bankom daje ogromna ilość danych, którymi administrują. Jeden z moich rozmówców, Chief Data Officer w jednym ze skandynawskich banków, opowiadał o budowanym przez siebie 100-osobowym zespole Data Scientists oraz zespole Data Students, złożonym z 50 osób, które nie są jeszcze formalnymi pracownikami. Skala ich działania wskazuje na to, że ten obszar będzie się rozwijał, aby dogonić takie firmy jak Amazon w wykorzystaniu nowo odkrytego potencjału. Owa terra incognita to Data Driven Products, które banki będą mogły oferować obok podstawowych, masowo obsługiwanych produktów finansowych, takich jak karty czy rachunki.

Oczywiście banki nie będą mogły się podzielić wszystkimi danymi, i nikt z nas by tego nie chciał, ale przy odpowiedniej agregacji i anonimizacji danych można już pomyśleć nad sposobem monetyzacji konkretnych statystyk, np. pod kątem segmentacji danego rynku, czy nawet poszczególnych korporacji. Przykładowo, sieć sklepów jest w stanie gromadzić i wykorzystywać dane odnośnie zakupów ich własnych klientów, ale dużo trudniej o statystyki branżowe czy konkretny segment klientów. Banki mogłyby takie dane opracowywać i udostępniać.

Dane rynkowe dostępne real time

Wkrótce banki mogą zacząć udostępniać raporty dotyczące poszczególnych kategorii rynku, co świetnie wpisuje się w nasz produkt Payres, rozwiązanie do monitorowania, agregowania i raportowania transakcji płatniczych i kartowych w czasie rzeczywistym. W Londynie dowiedziałem się, że niektóre banki również zrobiły własne aplikacje podobne do Payres, ale działające z pewnym opóźnieniem, podczas gdy nasze rozwiązanie jest w stanie dostarczać dane do konkretnego klienta w real time, tak aby można było śledzić poszczególne akcje handlowe. Jeżeli, np. w Black Friday we wszystkich oddziałach sprzedaż idzie świetnie, a w jednym oddziale zupełnie nie, Payres pokaże to od razu – nie za tydzień czy dwa, ale w czasie rzeczywistym, umożliwiając natychmiastową reakcję.

Od pewnego czasu banki szukają produktu, który mogłyby oferować oprócz usług finansowych. Jedne idą w ubezpieczenia, inne w nieruchomości, a jeszcze inne sprzedają bilety lotnicze razem z kartami. Ciekawe, ile banków już coś robi w zakresie danych, które posiadają, aby je przekuć w konkretny produkt – i dla kogo? Tego typu produkt musi być produktem klasy corporate, nie detalicznym. Korporacje chętnie zapłacą za takie rozwiązanie, ponieważ zapewni im ono dodatkowy wymiar danych, zwłaszcza jeśli będą mogli je otrzymywać na bieżąco. Firmy międzynarodowe zapewne będą zainteresowane kupnem danych dotyczących konkretnego rynku, aby podjąć decyzję o rozwoju, przejęciu lub fuzji, a przedsiębiorstwa abonamentem na dane, aby dostawać natychmiastowe informacje o swoich udziałach w rynku.

Bank jako instytucja badawcza? Dane rynkowe real time dostępne w modelu SaaS? Przed bankami pojawiła się przyszłość w oferowaniu komplementarnych produktów, będących „produktami ubocznymi” ich pracy. Czy produkty oparte na danych mają szansę walczyć o prymat na tym polu? Czy banki skorzystają z szansy, jaką oferują im posiadane zasoby? Jestem bardzo ciekawy.